czwartek, 18 sierpnia 2011

16 sierpnia (czyli dzień po…)

Długi weekend w sanatorium to czas, w którym dzieje się niewiele. Nie ma rutynowych zabiegów, większość płatnych zabiegów także się nie odbywa. Na szczęście dla autora jest basen. Jednak część kuracjuszy ma 3 dni wolnego. Co z sobą zrobić?
Z Ustronia do Cieszyna jedzie się ok. 20-30 minut. A z Cieszyna droga otwarta do świetnej czeskiej kuchni i tanich, dobrych alkoholi. Dla wygłodniałego kuracjusza to raj. Bo jak tu nie skorzystać, kiedy bardzo przyzwoite piwo wychodzi taniej niż siki z Biedronki albo moja ulubiona Metaxa wychodzi po trzydzieści złotych (0,7 l i 3-gwiazdkowa)?
Autor niniejszego posta oczywiście także dał się uwieść urokom czeskiego Cieszyna. W końcu jak się oprzeć zawiesistym gulaszom, w których kostki mięska wołowego są kruche jak… są kruche nie do opisania a pianę z piwa można jeść łyżeczką niczym najwspanialsze na świecie lody? Zachował jednak na tyle trzeźwości, by zanotować dla Was poniższy dialog:
16 sierpnia, godz. 14,30 (dzień po długim weekendzie, po obiedzie)
- A. (autor) - Cześć L., a co ty tak znów w krawacie? Już po świętach! I nawet po obiedzie!
- L. (znajomy, poznany w sanatorium, mieszkający także w skrzydle szpitalnym, wiek na oko 65-70 lat, 130-140 kg wagi). - Jak to po świętach? Po jakim obiedzie? A który dzisiaj jest?
- A. - 16 sierpnia, wtorek. Idziesz na obiad tak odsztachnięty? Już po obiedzie!
- L. - O kurwa… A nie poniedziałek? To ile ja piłem..? Co z moimi zabiegami? Co z obiadem, kolacją?
No cóż, pobyt w sanatorium niejedno ma imię… :-)

3 komentarze:

Kwoka pisze...

Prawdę mówiąc,mało znane mi realia, gdyż nigdy nie przebywałam w żadnym sanatorium. Ale widywałam, będąc w okolicach lub po drodze oraz słyszałam sporo od tzw.bywalców. Czyli ten typ kuracjusza, jak opisany, aż tak bardzo mnie nie zdziwił , a rozśmieszył, owszem. Metaxa, natomiast, dobrze mi znana i lubiana, a także mam brata w Bogatyni, bratanka pracującego w Czechach, więc dobrze rozumiem TE REALIA.
;))

silka pisze...

W sanatorium ostatni raz bylam jako dziecko. Pamietam kasze z czekolada. I tyle :)

Nivejka pisze...

O sanatoriach krążą legendy! Widać nie są wyssane z palca:D