niedziela, 22 maja 2011

Non c'e oratore. Chimera c'e!

W Arezzo wystarczy wyjść ze stacji kolejowej, by wiedzieć, że to miasto jest związane z jedną z najpiękniejszych rzeźb Starożytności. Turystę witają bowiem w Arezzo stojące naprzeciw siebie dwie rzeźby Chimery.




Odrobina fantazji i zamknięcie oczu wystarczy, by znikły samochody, turyści, kioski. Można poczuć chłód na karku, kiedy ma się przejść obok ich otwartych pysków. Bo jeśli nie rzucą się na przypadkowego przechodnia, to przecież muszą rzucić się na siebie. I nie chciałbym być tym, który wtedy znajdzie się na ich drodze!


Chimera jest piękna. Nawet jej kopie stojące na tle zieleni drzew lub błękitu nieba urzekają.
Dwa razy przymierzałem się do obejrzenia oryginału w Narodowym Muzeum Archeologicznym we Florencji. Ale zawsze była gdzieś indziej. A to Nowy Jork, a to znów Londyn...
Cóż mój pech. Ale ja na nią trafię... Zapoluję celowo lub może trafie dzięki szczęśliwemu przypadkowi. Upoluję Chimerę tak, jak upolowano ją w 1533 r. Tylko ja swoją upoluję we Florencji…



Może będę miał wtedy tyle szczęścia, by spotkać się z najsłynniejszym na świecie Oratorem?

3 komentarze:

agus pisze...

Narobiłeś smaku na wyjazd...

Mijka pisze...

oj!!!
pojadę:))

Zbyszek pisze...

@ agus
:-) może zapolujemy w przyszłym roku

@ Mijka
Jedź koniecznie!