czwartek, 1 października 2009

A bliźniego swego jak siebie samego cz.2

Zobaczył go przez szybę w drzwiach autobusu. Mimo upływu dwudziestu lat poznał go od razu. Chociaż nie, poznał go już kilka tygodni temu, kiedy poszukiwał w kontenerze ze śmieciami puszek, butelek, makulatury i wszystkiego co da się spieniężyć. Dzięki temu spotkaniu był bogatszy o kilkanaście złotych. Miał wtedy szczęście, bo tamten chyba robił porządki w domu. Wyrzucił kilkanaście butelek po "Perle" i całą torbę pogniecionych puszek po piwie i napojach. W reklamówce z puszkami znalazł jeszcze prawie całą paczkę papierosów, lekko tylko wilgotnych. Przypomniał sobie, że i on robił takie porządki w domu. Zawsze wtedy, kiedy żona miała wrócić po kilkudniowej nieobecności. Tylko wtedy było więcej butelek a mniej puszek. Nie lubił piwa. Nawet dziś w gruncie rzeczy nie lubił piwa. Nikomu o tym nie mówił. Śmialiby się...

Nie był bezdomnym, kolejne administracje domu, w którym mieszkał, te państwowe i te prywatne, nie mogły mu nic zrobić, bo miał żółte papiery i rentę inwalidzką. Zbieractwo było jego sposobem na życie.

P. kiedyś był jego studentem.

Brak komentarzy: